Wyspa Vatersay to najbardziej wysunięta na południe zamieszkała wyspa, należąca do archipelagu Hybrydów Zewnętrznych. Liczy sobie zaledwie 90 mieszkańców, trochę owiec, sporo krów i kilku groźnie wyglądających, ale chyba przyjaźnie nastawionych byczków. Cisza, spokój, jedna mała wieś, brak sklepów, kilka pięknych piaszczystych plaż, taki sielski, szkocki, bezdrzewny obrazek 😉 To tutaj spędziliśmy naszą pierwszą noc podczas majowej podróży na Hebrydy. Ale zanim pokażemy Ci Vatersay, zapraszamy na 5-cio godzinny rejs z Oban do Castlebay !
Skocz do:
Hebrydy Zewnętrzne – jak się tam dostać – przewodnik w pigułce
• Wyspa Barra • Wyspa Eriskay • Wyspa South Uist i Benbecula • Wyspa North Uist •
• Wyspa Berneray • Wyspa Harris • Wyspa Lewis • Wyspa Great Bernera • Wyspa Scalpay •
Podróż na Hebrydy Zewnętrzne
Wyspę Vatersay odwiedziliśmy jako pierwszą z całego archipelagu Hebrydów Zewnętrznych. Na początek więc kilka zdjęć z podróży na Vatersay.
Nasza podróż rozpoczęła się w porcie Oban. Odebraliśmy zamówione wcześniej bilety, wypełniliśmy karty pokładowe i po godzinie 13.00 wjechaliśmy na prom.
Z Oban na Hebrydy Zewnętrzne, do miasteczka Castlebay na Wyspie Barra płynie 5-godzinny prom. Jest to ponad 100 metrowy statek o nazwie Isle of Lewis, który jeszcze dwa lata temu obsługiwał trasę z Ullapol do Stornoway na Wyspie Lewis (obecnie pływa on wyłącznie na trasie Oban – Castlebay). Prom jest w stanie zabrać na pokład 123 auta + 680 pasażerów i to co go wyróżnia to całkowicie zamknięty pokład samochodowy.
Wydawałoby się, że 5 godzin to dość długi rejs, ale pomimo brzydkiej pogody nie mieliśmy czasu żeby się nudzić. Początkowa trasa promu wiedzie wzdłuż Wyspy Mull, którą to mieliśmy przyjemność zwiedzać w kwietniu. Następnie w oddali mija Wyspę Coll, a później przez wody Atlantyku prom płynie prosto do portu Castlebay.
Był więc czas – mimo słabej pogody – na podziwianie krajobrazów, był czas żeby odpocząć i się przespać, i czas żeby coś zjeść w pokładowej restauracji. Dodatkowo, mniej więcej w połowie rejsu, kapitan zafundował wszystkim niespodziankę ogłaszając przez głośniki iż chętni mogą obejrzeć sporą grupę delfinów, która podążała za statkiem przez ładnych parę minut. Wszyscy jak jeden mąż wylegli na pokład podziwiać te sympatyczne stworzenia ! To było niesamowite przeżycie oglądać delfiny w ich naturalnych środowisku 🙂
Im bliżej portu docelowego byliśmy tym bardziej padało – zgodnie zresztą z prognozami. Pamiętając z poprzednich wizyt na Hebrydach jak sroga może być tutaj pogoda, wizja rozbijania namiotu w deszczu i silnym wietrze nie była zbyt kusząca. Jak się jednak później okazało zupełnie niepotrzebnie się martwiliśmy – pogoda się szybko poprawiła i ta pierwsza noc na Hebrydach była jedną ze spokojniejszych podczas całego wyjazdu 😉
W porcie w Castlebay powitał nas zamek Kisimul, który jest niejako wizytówką wyspy Barra…
oraz deszcz 😉
Wyspa Vatersay
Z portu w Castlebay na Wyspę Vatersay jest około 15 minut jazdy autem. Wyspy są ze sobą połączone poprzez groblę widoczną na zdjęciu.
Vatersay jest małą wyspą o powierzchni ok. 10km² i ma kształt leżącej litry H. Vatersay to również nazwa jedynej na wyspie wsi. Nie znajdziesz tu żadnych sklepów, stacji benzynowej czy knajpek – najbliższe są w Castlebay.
Wszystkie drogi na wyspie są jednonitkowe, ale – mimo że to naprawdę „wyspa na krańcu świata” – mają świetnie utrzymana nawierzchnię.
Wyspa Vatersay – Plaża wschodnia
Po przyjeździe na wyspę postanowiliśmy najpierw nieco się rozejrzeć, a dopiero później rozbić namiot. Pogoda miała być dość sztormowa, ale szczerze mówiąc z upływem czasu wiatr się uspokoił a przez cały wieczór deszcz padał jedynie sporadycznie przez kilka minut. Na plażę zachodnią (zwaną też Traigh Siar) tego wieczora nie zaszliśmy (stado byczków na ścieżce prowadzącej do plaży) ale pospacerowaliśmy po plaży wschodniej. Plaża wschodnia była mocno osłonięta od wiatru wiec późno wieczorne włóczenie się było wyjątkowo przyjemne.
Po spacerze wróciliśmy do auta i po długim szukaniu idealnego miejsca (na plaży? na trawie? miejsce osłonięte od wiatru ? decyzje, decyzje !) rozbiliśmy się z widokiem na zatokę Vatersay.
Na Vatersay, tuż przy plaży znajdziesz mnóstwo ślimaków 😉
Aby zobaczyć jak prezentuje się cała wyspa warto wdrapać się na Heishival Mor (190m). W naszym przypadku szczyt był niestety szczelnie przykryty chmurami, więc nie wchodziliśmy na samą górę. Widok piękny, nawet na chwilę w oddali pokazało się słońce i niebieskie niebo.
A tu zdjęcie plaży wschodniej o poranku…
Wyspa Vatersay – plaża zachodnia Traigh Siar
Ścieżka na plażę zachodnią wiedzie przez łąki zwane mohair. Mohair to określenie bardzo żyznych gleb znajdujących się w niedalekiej odległości od morza/oceanu, porośniętych najczęściej trawą, służących do wypasu bydła i owiec. Stanowią one również świetne podłoże na wild camping 😉 Wiosną mohair pokrywają się kobiercem kwiatów i wyglądają niezwykle malowniczo. Takie łąki spotkaliśmy niemal na każdej z odwiedzonych przez nas wysp.
Na łące po byczkach nie było już śladu, ale spotkałam mnóstwo króliczych rodzin chowających się do swoich norek kiedy tylko mnie wypatrzyły 😉
Na pastwisku przy plaży znajduje się ogrodzony pomnik ku czci osób, które zginęły podczas jednej z największych katastrof morskich. Była to katastrofa statku pasażerskiego Annie Jane, który zatonął u wybrzeży wyspy Vatersay w 1853r. Na statku znajdowało się wówczas 450 osób, głównie emigrantów, którzy wypłynęli w rejs z Liverpoolu do Montrealu w Kanadzie w poszukiwaniu lepszego życia. Przeżyło jedynie 102 osoby w tym jedno dziecko.
Plaża zachodnia, zwana także Traigh Siar, to typowa hebrydzka plaża nad Atlantykiem. Turkusowy kolor wody, spore fale, nieustający wiatr i czysty piasek, plus charakterystyczne pasiaste szare kamienie. Podczas naszych dotychczasowych podróży takie plaże spotkaliśmy tylko na Hebrydach 😉
Wyspa Vatersay – plaża południowa
Do kolejnej plaży podjechaliśmy po śniadaniu i spakowaniu namiotu. W centrum wsi zostawiliśmy auto i po 15 minutach byliśmy na plaży południowej.
Początkowo do plaży prowadzi wyraźna ścieżka, później wędrujemy po łąkowych mohair.
Na plaży nie byliśmy sami, ktoś nas szpiegował swoimi czarnymi jak smoła oczami 😉
Wyspa Vatersay – pomnik i szczątki samolotu Catalina
Powoli opuszczaliśmy wyspę Vatersay i kierowaliśmy się na Barrę, jednak bardzo chcieliśmy zobaczyć jeszcze jedno miejsce.
Można pomyśleć, że mimo całego swojego piękna wyspa Vatersay jest raczej dość pechowym miejscem. Miała tu miejsce jeszcze jedna tragedia, tym razem lotnicza. Podczas II wojny światowej u wybrzeży Wyspy Vatersay, życie straciło trzech lotników z 9 osobowej załogi samolotu Catalina. Tuż obok miejsca katastrofy znajduje się pomnik, a obok niego części wraku samolotu.
Co jeszcze można zobaczyć na wyspie Vatersay ?
Mieliśmy w planach jeszcze dwa miejsca, ale zabrakło nam czasu…
• W pobliżu południowej plaży, wędrując na wschód, znajdziesz ślady opuszczonej w latach 1970 wsi Eorisdale
• Tak jak wcześniej pisaliśmy – nie wdrapaliśmy się na najwyższy szczyt Vatersay zwany Heiseabhal Mor, który liczy 190m npm. Jeśli pogoda dopisuje – jest to fantastyczny punkt widokowy na całą okolicę. Nie ma jako takiego szlaku, wędrujesz w górę jak Ci wygodnie 😉
Wyspa Vatersay jest jednym z najpiękniejszych miejsc jakie możesz znaleźć na Hebrydach Zewnętrznych. Polecamy gorąco !
…i inne przydatne informacje 😉
Jak najprościej dostać się na Wyspę Vatersay?
Promem: z portu Oban do portu Castlebay – Wyspa Barra, rejs trwa 5h ( szczegóły i porady dotyczące kupowania biletów na prom zamieściliśmy na początku wpisu Hebrydy Zewnętrzne. Jedne z najpiękniejszych szkockich wysp!) Następnie na plażę na Vatersay masz do przebycia około 9km (15min jazdy autem)
Samolotem: z lotniska Glasgow na lotnisko na Wyspie Barra (o lotach na Hebrydy również wspominaliśmy w tym wpisie o Hebrydach Zewnętrznych). Następnie na plażę na Vatersay masz około 20km (35min jazdy autem)
Na wyspie Vatersay nie ma sklepów, stacji benzynowej czy pubu (tylko mała kafejka w Community Hall, nie zawsze jednak otwarta).
Miejsce na rozbicie namiotu:
Jest ich mnóstwo, zaznaczyliśmy kilka na mapie, w tym ciekawą trawiastą miejscówkę z widokiem na ocean (uwaga – miejsce nieosłonięte od wiatru!). Dla tych, którzy chcą się rozbić na plaży polecamy spokojniejszą i osłoniętą plażę wschodnią.
W budynku Community Hall są toalety i prysznic (w czasie naszego pobytu prysznic jednak nie działał…)
Nie ma oficjalnego parkingu, nie można też zostawić auta na noc na terenie Community Hall, ale jest kilka miejsc przy drodze gdzie bez problemu można zaparkować.
Post ”Małe jest piękne! Wyspa Vatersay” pojawił się po raz pierwszy na www.katiraf.com
2 komentarze
Paweł
7 lipca 2017 at 06:20Ładnie, ładnie. Czekam na więcej 🙂
Kasia
7 lipca 2017 at 19:26Ujmę to tak: będzie więcej, jeszcze w tym roku 😉 Na razie czas na kolejne podróże ha ha ha !